Asfalty w miarę sucho, niby ciepło, ale wilgotne powietrze jest zawsze dokuczliwe zimą. Na plus, że prawie do 16:40 coś widać na drodze.
Przy okazji 3 ciekawsze wsie koło Łodzi (jest jeszcze kilka takich perełek):

1) PODOLE

Podole © walenbike2

2) WOŁYŃ (3 min jazdy od Podola)

WOŁYŃ © walenbike2

3) PALESTYNA (również 3 minuty jazdy od Podola)

Palestyna © walenbike2

Nie lubię przygotowywać zimówki do sezonu, bo jest z tym zawsze dużo roboty. Etapami robiłem to od czwartkowego wieczora, a i tak kończyłem dopiero przed dzisiejszą jazdą. Jak wiadomo w zimówce większość rzeczy działa na słowo honoru, więc jest dużo kombinowania z poskładaniem wszystkiego bez uszczuplania portfela.

Dzisiaj runda szosą przez Łagiewniki - Szczawin - Swędów - Anielin Swędowski Stryków - Smolice - Dobrą - Kiełminę - Łagiewniki. Celowo pojechałem przez Kiełminę zobaczyć skutki pożaru. Właśnie kończyli zrzucać resztki dachu na ziemię (cały się spalił), ale wygląda że dół chyba się ostał (pomijając zalanie, zadymienie, itd.). Dobrze, że nie ma śniegu to może zdążą jakoś zabezpieczyć całość przed zimą (która pewnie jednak nadejdzie).

Że dużo pracy przede mną przekonałem się, gdy zaczął gonić mnie pies i mimo, że nie wyglądał na charta, to kręcąc do 43 km/h nie mogłem go zgubić. Fartownie nadjechał samochód z naprzeciwka i pies uciekł z drogi. Pies masakra i forma masakra.

W czasie wieczornej przejażdżki złapała mnie burza. Przeczekałem deszcz na przystanku autobusowym. Gdy z niego ruszyłem to spotkałem Darka będącego na służbie. Po przejechaniu 5 km, już w Łagiewnikach, asfalt zaczął robić się suchy. Na kaloryferze ani kropli deszczu! :-)

Najcieplejsza jazda w tym roku.

Myślałem, ze z pod burzowych chmur ochłodzi mnie deszcz. Niestety skończyło się na podmuchach wiatru.

Ładnie na finiszu. Mocna pogoń za ucieczką przez prawie 10 km. Prędkość nie schodziła poniżej 42km, a dochodziła do 50km. Przy tej pogodzie to było bardzo mocno odczuwalne! Tętno przez 10km kosmiczne :-)

Od Sokolnik do Kęblin jechaliśmy ciągle ponad 40 km/h. To za pewne przez ten rantowy wiatr.. :-) Nogi nie niosły zbyt dobrze.

Na finiszu 3-cie miejsce. Nogi drewnanie, ale dałem radę, co zwłaszcza na finiszu mnie zaskoczyło.