- Kategorie bloga:
- bulls.31
- cube.297
- kasztany.190
- miasto.250
- mtb.145
- na zimówce.54
- paco.114
- starty.39
- szosa.344
- trenażer.24
- vision.66
Wpisy archiwalne w kategorii
cube
Dystans całkowity: | 20406.62 km (w terenie 4.50 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 666:45 |
Średnia prędkość: | 30.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.90 km/h |
Suma podjazdów: | 73675 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 180 (93 %) |
Suma kalorii: | 340307 kcal |
Liczba aktywności: | 297 |
Średnio na aktywność: | 69.17 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Szosa 51/2013
Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano:24.08.2013 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 89.50km
- Czas: 02:40
- VAVG 33.56km/h
- VMAX 62.90km/h
- Temp.: 23.0°C
- HRmax: 188 ( 97%)
- HRavg 149 ( 77%)
- Kalorie: 2120kcal
- Podjazdy: 480m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Mały peszek, ponieważ przed Schodami Dulasa pękła mi linka w prawej manetce (wstępnie sądziłem, że mechanizm się posypał, uff..). Zdjąłem pancerz, przywiązałem linkę do ramy i jechałem na przełożeniach 42x11 i 53x11. Schody objechałem dołem i dogoniłem drugą grupę w Brzezinach.
Szosa 50
Czwartek, 22 sierpnia 2013 | dodano:22.08.2013 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 77.90km
- Czas: 02:20
- VAVG 33.39km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temp.: 20.0°C
- HRmax: 191 ( 98%)
- HRavg 146 ( 75%)
- Kalorie: 1783kcal
- Podjazdy: 260m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Szosa 49/2013
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | dodano:18.08.2013 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 76.40km
- Czas: 02:19
- VAVG 32.98km/h
- VMAX 59.80km/h
- Temp.: 28.0°C
- HRmax: 196 (101%)
- HRavg 160 ( 82%)
- Kalorie: 2051kcal
- Podjazdy: 245m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Spod Apteki. Przed Mąkolicami odjechaliśmy w 3. osoby, później nasza grupa powiększyła się do 6. i dojechaliśmy na kreskę ok. 1 min przed grupą.
Jazda w odjeździe to była równa godzina gazu: HRavg=182 (max 196, min 172). Ułożyliśmy się na podwójnym, mocny skład, nikt nie kombinował i szło.
Jazda w odjeździe to była równa godzina gazu: HRavg=182 (max 196, min 172). Ułożyliśmy się na podwójnym, mocny skład, nikt nie kombinował i szło.
Szosa 48/2013
Sobota, 17 sierpnia 2013 | dodano:18.08.2013 Kategoria cube, szosa
- DST: 53.30km
- Czas: 01:48
- VAVG 29.61km/h
- VMAX 47.40km/h
- Temp.: 24.0°C
- HRmax: 181 ( 93%)
- HRavg 132 ( 68%)
- Kalorie: 1146kcal
- Podjazdy: 290m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
W miarę lekka przejażdżka wieczorem. Jeden akcent z wysoką kadencją.
Szosa 47/2013
Piątek, 16 sierpnia 2013 | dodano:16.08.2013 Kategoria cube, szosa
- DST: 67.50km
- Czas: 02:16
- VAVG 29.78km/h
- VMAX 61.60km/h
- Temp.: 22.0°C
- HRmax: 180 ( 93%)
- HRavg 144 ( 74%)
- Kalorie: 1685kcal
- Podjazdy: 540m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dwie duże rundy na Kalonce.
Szosa 46/2013
Środa, 14 sierpnia 2013 | dodano:14.08.2013 Kategoria cube, szosa
- DST: 60.30km
- Czas: 01:59
- VAVG 30.40km/h
- VMAX 49.20km/h
- Temp.: 17.0°C
- HRmax: 184 ( 95%)
- HRavg 146 ( 75%)
- Kalorie: 1498kcal
- Podjazdy: 345m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wysoka kadencja + 1x tempówka na 5 km (Vśr= 40,0 km/h).
Po 20-tej temperatura odczuwalna w okolicach 15 stopni.
Po 20-tej temperatura odczuwalna w okolicach 15 stopni.
Finisz rundy w Wódce/Kalnce© walenbike2
Szosa 45/2013
Niedziela, 11 sierpnia 2013 | dodano:12.08.2013 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 75.90km
- Czas: 02:11
- VAVG 34.76km/h
- VMAX 57.40km/h
- Temp.: 26.0°C
- HRmax: 189 ( 97%)
- HRavg 154 ( 79%)
- Kalorie: 1815kcal
- Podjazdy: 260m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z Kasztanami. Nie najlepsze samopoczucie po późnym śniadaniu. Średnia z rundy 38,2 km/h.
Szosa 44/2013
Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano:07.08.2013 Kategoria cube, szosa
- DST: 75.90km
- Czas: 02:27
- VAVG 30.98km/h
- VMAX 52.40km/h
- Temp.: 31.0°C
- HRmax: 174 ( 90%)
- HRavg 135 ( 69%)
- Kalorie: 1642kcal
- Podjazdy: 250m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pyknęło 5000 km w 2013.
Od Anielina na horyzoncie było widać budujące się Cb, a przy nawrotce w Mąkolicach stwierdziłem, że nie ma co się ociągać z powrotem, bo chmury znacząco się wypiętrzyły i zbliżyły (szły pod wiatr).
Od Anielina na horyzoncie było widać budujące się Cb, a przy nawrotce w Mąkolicach stwierdziłem, że nie ma co się ociągać z powrotem, bo chmury znacząco się wypiętrzyły i zbliżyły (szły pod wiatr).
Buduje się ładne kowadełko Cb© walenbike2
Zbudowało się, ale stanęło© walenbike2
Dojazd i powrót
Niedziela, 4 sierpnia 2013 | dodano:07.08.2013 Kategoria cube, szosa
- DST: 16.60km
- Czas: 00:40
- VAVG 24.90km/h
- Podjazdy: 50m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Memoriał Sławomira Rubina
Niedziela, 4 sierpnia 2013 | dodano:07.08.2013 Kategoria cube, starty, szosa
- DST: 112.00km
- Czas: 02:42
- VAVG 41.48km/h
- VMAX 61.50km/h
- Temp.: 25.0°C
- HRmax: 189 ( 97%)
- HRavg 166 ( 86%)
- Kalorie: 2541kcal
- Podjazdy: 470m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwsze dwie rundy bardzo szybkie, na starcie ustawiony byłem pod koniec grupy i nie miałem siły przejść z kity do czuba. Około 1,5 rundy jechałem blisko końca (a więc i gilotyny), lecz na szczęście udało się to jakoś przetrwać i nie zostać urwanym. Grupa mocno się naciągała z powodu wielu ataków, odsłoniętego terenu (szczęśliwie za lekko dmuchało na porządny rant) i powtarzających się ostrych lub 90-stopniownych zakrętów.
Na trzeciej rundzie (w nogach >50 km) tempo delikatnie się uspokoiło (nie żeby spadło, po prostu słabsze skoki chętnych do odjazdu. Zacząłem łapać trochę oddechu i sprawdziłem nogę, co po kontrze mocniejszych zawodników zaowocowało ciężkim zagięciem, późniejszym spłynięciem do nadciągającego peletonu i walką o utrzymanie się w grupie. To chyba na tej rundzie był groźny moment, gdy silna osobowo ucieczka (min. Łukasz i gość z Żolibera + 3-4 innych) odjechała, a w wyniku pogoni peleton podzielił się na trzy (!!) grupki. Nie wiem jak i dlaczego (z tyłu mało widać, ogólnie wypluwałem płuca wtedy) ale wszystko się zjechało. To na tej rundzie miałem myśli typu Co ja tu robię i dlaczego nie zostałem w domu?
Czwarta runda początkowo spokojna, ale to właśnie na niej odjechała decydująca ucieczka (po przeszło 80 km i 2h walki!). Peleton wydawałbyć się wykrwawiony, miałem wrażenie że sporo osób chce wyłącznie dojechać do kreski. Mimo to dalej dynamicznie bujamy się w przedziale 30 km/h (przed zakrętem) i 50-60 km/h chwilę po zakręcie. Im bliżej do mety, tym czułem się lepiej albo po prostu widoczne oznaki zmęczenia u innych zawodników podnosiły mnie na duchu.
Ostatnia piąta runda to walka z łechczącymi uda i podudzia skurczami (wygrana). Musiałem być już lekko wycięty, gdyż przy przechodzeniu do przodu na początku ostatniej pętli złapałem pierwsze pobocze (bez konsekwencji), a złapanie drugiego pobocza na 500 metrów do mety było konsekwencją zbyt dużej agresji przy wielkim zmęczeniu i spadku koncentracji. Drugie pobocze też w sumie bez konsekwencji, ale wytraciłem prędkość, przez co nie mogłem spróbować swoich sił w sprincie o któreś tam miejsce w grupie (za ryzykownie chciałem przyciąć zakręt i asfalt się skończył). Koniec końców zająłem jedno z ostatnich miejsc w peletonie, a fakt ten wyjątkowo mnie irytuje, gdy patrzę w wyniki :-). Ucieczka przyjechała mniej niż 30 sekund przed peletonem i wyglądali na zdrowo umordowanych.
Podsumowując: wyścig dobrze zorganizowany oraz zabezpieczony. Dobra obstawa dla grupy i ucieczki. To był mój najdłuższy wyścig na szosie, jednocześnie w najwyższym tempie.
Na trzeciej rundzie (w nogach >50 km) tempo delikatnie się uspokoiło (nie żeby spadło, po prostu słabsze skoki chętnych do odjazdu. Zacząłem łapać trochę oddechu i sprawdziłem nogę, co po kontrze mocniejszych zawodników zaowocowało ciężkim zagięciem, późniejszym spłynięciem do nadciągającego peletonu i walką o utrzymanie się w grupie. To chyba na tej rundzie był groźny moment, gdy silna osobowo ucieczka (min. Łukasz i gość z Żolibera + 3-4 innych) odjechała, a w wyniku pogoni peleton podzielił się na trzy (!!) grupki. Nie wiem jak i dlaczego (z tyłu mało widać, ogólnie wypluwałem płuca wtedy) ale wszystko się zjechało. To na tej rundzie miałem myśli typu Co ja tu robię i dlaczego nie zostałem w domu?
Czwarta runda początkowo spokojna, ale to właśnie na niej odjechała decydująca ucieczka (po przeszło 80 km i 2h walki!). Peleton wydawałbyć się wykrwawiony, miałem wrażenie że sporo osób chce wyłącznie dojechać do kreski. Mimo to dalej dynamicznie bujamy się w przedziale 30 km/h (przed zakrętem) i 50-60 km/h chwilę po zakręcie. Im bliżej do mety, tym czułem się lepiej albo po prostu widoczne oznaki zmęczenia u innych zawodników podnosiły mnie na duchu.
Ostatnia piąta runda to walka z łechczącymi uda i podudzia skurczami (wygrana). Musiałem być już lekko wycięty, gdyż przy przechodzeniu do przodu na początku ostatniej pętli złapałem pierwsze pobocze (bez konsekwencji), a złapanie drugiego pobocza na 500 metrów do mety było konsekwencją zbyt dużej agresji przy wielkim zmęczeniu i spadku koncentracji. Drugie pobocze też w sumie bez konsekwencji, ale wytraciłem prędkość, przez co nie mogłem spróbować swoich sił w sprincie o któreś tam miejsce w grupie (za ryzykownie chciałem przyciąć zakręt i asfalt się skończył). Koniec końców zająłem jedno z ostatnich miejsc w peletonie, a fakt ten wyjątkowo mnie irytuje, gdy patrzę w wyniki :-). Ucieczka przyjechała mniej niż 30 sekund przed peletonem i wyglądali na zdrowo umordowanych.
Podsumowując: wyścig dobrze zorganizowany oraz zabezpieczony. Dobra obstawa dla grupy i ucieczki. To był mój najdłuższy wyścig na szosie, jednocześnie w najwyższym tempie.