- Kategorie bloga:
- bulls.31
- cube.297
- kasztany.190
- miasto.250
- mtb.145
- na zimówce.54
- paco.114
- starty.39
- szosa.344
- trenażer.24
- vision.66
Wpisy archiwalne w kategorii
cube
Dystans całkowity: | 20406.62 km (w terenie 4.50 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 666:45 |
Średnia prędkość: | 30.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.90 km/h |
Suma podjazdów: | 73675 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 180 (93 %) |
Suma kalorii: | 340307 kcal |
Liczba aktywności: | 297 |
Średnio na aktywność: | 69.17 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
szosa
Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano:17.04.2010 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 93.26km
- Czas: 02:54
- VAVG 32.16km/h
- HRmax: 187 ( 95%)
- HRavg 158 ( 80%)
- Kalorie: 2099kcal
- Podjazdy: 535m
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zaczyna się jazda 60 km/h połączona z rantowaniem.
Szosa
Czwartek, 8 kwietnia 2010 | dodano:08.04.2010 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 77.13km
- Czas: 02:23
- VAVG 32.36km/h
- HRmax: 194 ( 98%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Kasztany: 70 osób na ustawce!
Sobota, 3 kwietnia 2010 | dodano:03.04.2010 Kategoria szosa, kasztany, cube
- DST: 124.10km
- Czas: 03:55
- VAVG 31.69km/h
- Temp.: 12.0°C
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejsza ustawka była wyjątkowo liczna. Na Strykowskiej jechaliśmy w ponad 70 osób. Za Strykowem (droga na Sierżnię) na dziurach czujnik prędkości zetknął się ze szprychami i został katapultowany na pobocze. Nie chciałem przerywać treningu, więc jechałem dalej (jakbym się zatrzymał to grupy bym już nie doszedł). Porwało się dopiero na Schodach Dulasa. Tu się zagotowałem, nie złapałem koła i zostałem w drugiej grupce. Nie doskoczyliśmy do głównej grupy i jechaliśmy w 10-ciu. Finisz w Wódce jest genialny, wyjątkowo mi leży jego charakterystyka.
Po finiszu zdecydowałem się wrócić do Strykowa na poszukiwania. Na szczęście po 20 min przeszukiwania pobocza znalazłem zgubę. :-)
Dystans z BikeMapa.net
Po finiszu zdecydowałem się wrócić do Strykowa na poszukiwania. Na szczęście po 20 min przeszukiwania pobocza znalazłem zgubę. :-)
Dystans z BikeMapa.net
Krótko i treściwie
Piątek, 2 kwietnia 2010 | dodano:02.04.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 41.10km
- Czas: 01:25
- VAVG 29.01km/h
- VMAX 47.80km/h
- Temp.: 10.0°C
- HRmax: 181 ( 92%)
- HRavg 142 ( 72%)
- Kalorie: 1002kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po zakupach, a przed myciem okien. W czasie powrotu zaczęło kropić.
Szosa podjazdy vol 2
Czwartek, 1 kwietnia 2010 | dodano:01.04.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 73.00km
- Czas: 02:42
- VAVG 27.04km/h
- VMAX 48.40km/h
- Temp.: 13.0°C
- HRmax: 185 ( 94%)
- HRavg 140 ( 71%)
- Kalorie: 1852kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
5x Kalonka + 3x Boginia
Szybkie kasztany
Niedziela, 28 marca 2010 | dodano:28.03.2010 Kategoria cube, kasztany, szosa
- DST: 66.70km
- Czas: 02:16
- VAVG 29.43km/h
- VMAX 53.90km/h
- Temp.: 14.0°C
- HRmax: 195 ( 99%)
- HRavg 155 ( 79%)
- Kalorie: 1833kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwsza szybka jazda w grupie w tym roku. Pozostałości wczorajszego wiatru lekko temperowały nastroje. Średnia z rundy 34 km/h.
Znowu wieje i pada, ale nie narzekam
Sobota, 27 marca 2010 | dodano:27.03.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 87.30km
- Teren: 1.00km
- Czas: 03:24
- VAVG 25.68km/h
- VMAX 48.10km/h
- Temp.: 9.0°C
- HRmax: 188 ( 95%)
- HRavg 140 ( 71%)
- Kalorie: 2333kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Co jest z tymi weekendami, że są tak wietrzne? Dzisiaj wiatr o podobnej sile jak w zeszłą niedzielę. Zeszłotygodniowe hartowanie psychiki dało rezultat, więc jego siła nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Przelotne deszcze były również do przełknięcia.
Dzisiaj zrobiłem sobie sesję siłową na podjazdach. 2x podjazd w Bogini (po 3 min) i 5x sztajcha do Wódki (po 2 min). Oczywiście wmordewind nie ułatwiał..
I chyba najlepsze spostrzeżenie dzisiejszego dnia: nad Swędowem widziałem 3 kołujące bociany!
Dzisiaj zrobiłem sobie sesję siłową na podjazdach. 2x podjazd w Bogini (po 3 min) i 5x sztajcha do Wódki (po 2 min). Oczywiście wmordewind nie ułatwiał..
I chyba najlepsze spostrzeżenie dzisiejszego dnia: nad Swędowem widziałem 3 kołujące bociany!
szosa
Środa, 24 marca 2010 | dodano:24.03.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 71.90km
- Czas: 02:24
- VAVG 29.96km/h
- VMAX 45.40km/h
- Temp.: 14.0°C
- HRmax: 171 ( 87%)
- HRavg 145 ( 73%)
- Kalorie: 1752kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano basen, po południu rower. Nogi dalej ciężkie. Operacja "przeminęło z wiatrem" kosztowała mnie więcej niż sądziłem.
Mam nadzieję, że do weekendu wróci trochę świeżości.
Mam nadzieję, że do weekendu wróci trochę świeżości.
Warszawa - Łódź (wiało jak..)
Niedziela, 21 marca 2010 | dodano:22.03.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 150.10km
- Czas: 05:46
- VAVG 26.03km/h
- VMAX 34.80km/h
- HRmax: 171 ( 87%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie: 4352kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Powrót do Łodzi. Trasa: WWA - Leszno - Błonie - Cegłów - Osiny - Wiskitki - Miedniewice - Bolimów - Nieborów - Kalenice - Łyszkowice - Głowno - Stryków - Skotniki - Łagiewniki - dom.
W czasie powrotu miałem takie samo tętno średnie i max jak w czasie jazdy do Warszawy (ciekawostka). Miałem też wiatr Pd-Zach, czyli prosto w mordę przez 150 km. Do Leszna jechało się ok, bo przy drodze stoją w jednym ciągu domy. Średnia oscylowała w okolicach 29 km/h. Po skręcie na Błonie skończyły się żarty. Trzymałem tempo 26 km/h. Zaczęło padać i to był jedyny opad którym się przejąłem. Następne były mocniejsze, ale byłem już na nie przygotowany psychicznie :-)
Droga do Głowna to prawdziwa walka z samym sobą. Wiatr momentami tak silny że zmuszałem się do jazdy na maxa i wtedy jechałem aż 21 km/h. Otwarta przestrzeń, płasko, brak drzew, krzaków, czy upraw dodatkowo nie pomagał. To było potworne doświadczenie. Mój dzisiejszy V-max (34,8) to prawie to samo co średnia szybkość w drodze do Warszawy w piątek (!!!). Dużego blatu użyłem może 3x i to wyłącznie, gdy droga chowała się w lesie.
Do Głowna doturlałem się po 18-stej. Zaczęło się robić ciemno, ale ustawał też wiatr. Dzięki temu mogłem podkręcić średnią i wywindować ją do góry.
W moim dotychczasowym rowerowym rankingu trudnych wyjazdów, był to jeden z tych trudniejszych. Oby przestało wiać jutro!!!
W czasie powrotu miałem takie samo tętno średnie i max jak w czasie jazdy do Warszawy (ciekawostka). Miałem też wiatr Pd-Zach, czyli prosto w mordę przez 150 km. Do Leszna jechało się ok, bo przy drodze stoją w jednym ciągu domy. Średnia oscylowała w okolicach 29 km/h. Po skręcie na Błonie skończyły się żarty. Trzymałem tempo 26 km/h. Zaczęło padać i to był jedyny opad którym się przejąłem. Następne były mocniejsze, ale byłem już na nie przygotowany psychicznie :-)
Droga do Głowna to prawdziwa walka z samym sobą. Wiatr momentami tak silny że zmuszałem się do jazdy na maxa i wtedy jechałem aż 21 km/h. Otwarta przestrzeń, płasko, brak drzew, krzaków, czy upraw dodatkowo nie pomagał. To było potworne doświadczenie. Mój dzisiejszy V-max (34,8) to prawie to samo co średnia szybkość w drodze do Warszawy w piątek (!!!). Dużego blatu użyłem może 3x i to wyłącznie, gdy droga chowała się w lesie.
Do Głowna doturlałem się po 18-stej. Zaczęło się robić ciemno, ale ustawał też wiatr. Dzięki temu mogłem podkręcić średnią i wywindować ją do góry.
W moim dotychczasowym rowerowym rankingu trudnych wyjazdów, był to jeden z tych trudniejszych. Oby przestało wiać jutro!!!
Łódź - Warszawa
Piątek, 19 marca 2010 | dodano:21.03.2010 Kategoria cube, szosa
- DST: 140.20km
- Czas: 04:32
- VAVG 30.93km/h
- VMAX 50.10km/h
- HRmax: 171 ( 87%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie: 3447kcal
- Sprzęt: Cube rantujący Peloton
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dojazd z Łodzi do Wa-wy. Trasa: Łódź - Stryków - Głowno - Kalenice - Łyszkowice - Bełchów - Nieborów - Bolimów - Sochaczew - Żelazowa Wola - Kampinos - Leszno - WWA
Do Warszawy wyruszyłem kilka minut po 14. Wiatr sprzyjał lub nie przeszkadzał prawie całą drogę, więc jechało się wspaniale. Słońce operowało odważnie, więc było jeszcze przyjemniej. Za Strykowem do trasy dołączyły tiry, co już po kilku kilometrach zweryfikowało możliwość jazdy DK w piątek. Na odciniku 11 km, ze 4 razy zostałem prawie zahaczony naczepą tira. Tir wyprzedza mnie, po czym nie zakończywszy tego manewru, zjeżdża gwałtownie do skraju asfaltu.. Zrobiło mi się gorąco, zwłaszcza gdy wyprzedzały mnie w ten sposób 3 tiry na litewskich blachach. Chyba robili sobie "jaja", informując się co i jak przez CB radio. MORDERCY!
Gdy zjechałem z DK od razu zrobiło się sympatyczniej. Spokój, sielskie widoki. 30 km za Łodzią skończyła się zima :-)
Zdecydowałem się po drodze zajrzeć do Żelazowej Woli, bo w końcu obchodzimy 200. rocznicę urodzin Chopina. Na razie budowy i remonty nie skończone. Nie było po co się zatrzymywać, zwłaszcza że byłem tam już kiedyś o lepszej porze. Koło 18 byłem już blisko celu, zaczęły się przedmieścia. Średnia szybkość lekko przekroczyła 34 km/h.
W mieście próbowałem jechać drogą rowerową wzdłuż Górczewskiej, ale to prawdziwe mission impossible. Trochę pokręciłem się po centrum i pojechałem rozpocząc 3-dniową imprezę..
Do Warszawy wyruszyłem kilka minut po 14. Wiatr sprzyjał lub nie przeszkadzał prawie całą drogę, więc jechało się wspaniale. Słońce operowało odważnie, więc było jeszcze przyjemniej. Za Strykowem do trasy dołączyły tiry, co już po kilku kilometrach zweryfikowało możliwość jazdy DK w piątek. Na odciniku 11 km, ze 4 razy zostałem prawie zahaczony naczepą tira. Tir wyprzedza mnie, po czym nie zakończywszy tego manewru, zjeżdża gwałtownie do skraju asfaltu.. Zrobiło mi się gorąco, zwłaszcza gdy wyprzedzały mnie w ten sposób 3 tiry na litewskich blachach. Chyba robili sobie "jaja", informując się co i jak przez CB radio. MORDERCY!
Gdy zjechałem z DK od razu zrobiło się sympatyczniej. Spokój, sielskie widoki. 30 km za Łodzią skończyła się zima :-)
Zdecydowałem się po drodze zajrzeć do Żelazowej Woli, bo w końcu obchodzimy 200. rocznicę urodzin Chopina. Na razie budowy i remonty nie skończone. Nie było po co się zatrzymywać, zwłaszcza że byłem tam już kiedyś o lepszej porze. Koło 18 byłem już blisko celu, zaczęły się przedmieścia. Średnia szybkość lekko przekroczyła 34 km/h.
W mieście próbowałem jechać drogą rowerową wzdłuż Górczewskiej, ale to prawdziwe mission impossible. Trochę pokręciłem się po centrum i pojechałem rozpocząc 3-dniową imprezę..